Rozpoznanie bojem wykonane. Poczekam co Sebuś skrobnie i wtedy dodam, dodamy swoje wrażenia. Ja może skoncentruje się na opisach przyrody
Po drodze mijaliśmy stadko morskich słoni z kilkorgiem młodych słoniątek. Starszyzna podnosiła ryjki i powarkiwała na nas, choć staraliśmy się trzymać dystans i obchodzić całe towarzystwo, szerokim łukiem. Pingwinki obserwują nas nieufnie, kiedy przechodzimy, w ich ocenie, zbyt blisko, oddalają się pingwinim truchtem. Śniegu jest sporo, troszkę więcej niż sporo. Pogoda stabilna, ale słońca jeszcze nie widzieliśmy.
Podobno popołudniu ma mocniej powiać, ale póki co nas to nie dotyczy.
Bardzo przyjemna była podróż z Mar del Plata, Polar Pionierem… Cieplutko, posiłki o stałych porach. Równie przyjemnie jest na stacji. Czuję się, jakbym był w schronisku na Kudłaczach albo innej Jaworzynie. Cieplutko, z głośników sączy się muzyka… kamanda Pinka Flojda…Knujemy…
Seba, nie ma co owijać w bawełnę, mocno przeżył wejście na Polonusa. Ostatnio tak wzruszonego żeglarza widziałem, kiedy wychodziliśmy Empatią ze Szczecina. Seba chyba dopiero teraz uwierzył, że naprawdę tu jesteśmy, że od jutra zaczynamy prawdziwą akcję ratowania Polonusa. Dużo czasu mieliśmy na Polar Pionierze, rozmawialiśmy o tym, jak wielu ludzi, jak bardzo zaangażowało się, by zwiększyć szansę na sukces tego przedsięwzięcia. Już samo to, to niesłychana historia. Widać, że dzisiaj Sebę dogoniły emocje, przed którymi uciekał w podróży.
Ja nie mam całego tego emocjonalnego bagażu na plecach, myślę, że mogę bardziej na chłodno opisać swoje wrażenia.
Spodziewałem się, że będzie gorzej! Jacht z zewnątrz prezentuje się, bardzo dobrze. Wykwity rdzy, w stalowym jachcie po zimowaniu na Antarktydzie są oczywiste. Zachowały się gumowe okładziny pokładu. Elementy drewniane na zewnątrz, w doskonałym stanie. Olinowanie stałe, wydaje się być nieomal gotowe do drogi. Zerwane fały w czasie akcji ratunkowej z zeszłego roku – nie wydają się być problemem. Stan stolarki wewnątrz, gretingi… Myślałem, że zastaniemy zbutwiałe popuchnięte elementy, a tu wszystko nówka sztuka. Silnik – tu jestem lajkonikiem. Widać, że osprzęt jest do wymiany, ale Sebuś zabrał ze sobą nowy alternator, rozrusznik. Drugi rozrusznik jest w zapasie z zeszłego roku. Są oczywiście paski i inne filtry. Oczywiście po pierwsze jacht wymaga posprzątania, wyniesienia zbędnych rzeczy. Dopiero po generalnych porządkach, będzie można zabrać się, za bardziej konkretne prace.
Jest dobrze. A niechaj świadczy o tym fakt, że Basia, nasz rodzynek, nie uciekła i potwierdziła oficjalnie, że wciąż jest w załodze.
Tomek Sosin – Sajmon.
1/11/2015